Według raportu Business Software Alliance skala piractwa oprogramowania w Polsce sięga 51%, co oznacza, że co drugi zainstalowany program jest nielegalny. Są to bardzo niepokojące wyniki, zwłaszcza, że średnia europejska wynosi 29%.
Jednak wydaje się, że dotyczy to prywatnych użytkowników i małej części przedsiębiorców, ale nie administracji publicznej. Rzeczywistość okazuje się jednak inna.
Od początku roku pojawia się coraz więcej sygnałów, że nielegalne oprogramowanie jest dostarczane do urzędów w ramach zamówień publicznych.
Scenariusze generalnie są cztery:
- Dotyczy zamówień na komputery z zainstalowanymi systemami operacyjnymi, na sprzęcie umieszczane są podrobione certyfikaty.
- Dostawa nielegalnie powielonych kopii oprogramowania – często jest ono dostarczane na płytach nagrywalnych DVD-R lub pamięciach USB.
- Kody aktywacyjne często też są wysyłane w postaci e-maili lub wydruków.
- Dystrybucja podrobionych certyfikatów – wysyłane są one osobno, a nie wraz ze sprzętem.
Jeśli zamawiający nie zorientuje się w porę, że sprzedawca próbuje go oszukać, zakupi nielegalne oprogramowanie i będzie się nim posługiwał – poniesie konsekwencje, ponieważ nie ma do niego żadnych praw.
Przy niższej cenie niż cena rynkowa, już wtedy można się upewnić, czy oferent jest w stanie udowodnić je upustami od producentów lub dystrybutorów oprogramowania.
Źródło: http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/914130,nielegalne-oprogramowanie-dla-urzednikow.html